Skip links

Trzech króli – niech się święci światło Wschodu w nas!

joga sylwester (18)
Mam taką właściwość, którą nazywam naturalną oryginalnością. Polega ona na tym, że w normalny i bezwysiłkowy sposób zazwyczaj myślę i odczuwam inaczej niż większość. Czasami potrafi to być piękne i niebywale kreatywne i wzbogacające dla innych. Czasami bywa niełatwe, bo nie mogę zrozumieć wyborów większości. Ale joga śmiechu dała mi wielką łatwość by podejść i do tej specyficznej właściwości z miłością i humorem. I dlatego dziś chciałbym docenić tak nietypowe , świeże i dziwnie upstrzone w środku tygodnia święto jakim jest święto Trzech Króli i życzyć Wam z tej właśnie okazji deszczu błogosławieństw z góry.
Mam poczucie, że za dobrze nie wiemy, co z tymi nieszczęsnymi trzema królami zrobić. Kobiety pewnie wolałaby by przynajmniej jeden z tych króli był królową, a my mężczyźni już czujemy, że patriarchat upada i jakoś nieswojo nam w tych koronach. A na co dzień kontakt z królami sprowadza się nam do oglądania brodatych mordek w portfelu czyli jakby nie patrzeć królowie jednak dają poczucie bezpieczeństwa. Jestem w stanie zrozumieć, że nie spieszymy się z wprowadzaniem euro bo jednak poza wszelkimi ekonomicznymi argumentami, dużo przyjemniej jest mieć takiego swojskiego brodatego, a już szczególnie jedynego ogolonego w tym towarzystwie Zygmunta Starego niż jakieś zimne, bezosobowe łuki i gmachy. W innych krajach na przykład w Hiszpanii, w której kiedyś mieszkałem, trzej królowie faktycznie przynoszą dary i są bardziej oczekiwani przez dzieci niż gwiazdka i Mikołaj. Historycznie niewiele w sumie wiemy o tych władcach, ale panuje zgodność co do tego, że przyszli ze Wschodu, a być może ten od kadzideł nawet z Indii. I to w sumie dla nas bardzo fajna wiadomość, królowie wraz z swoim nadejściem ofiarowują nam – zachodnim dzieciom mądrość Wschodu.
joga sylwester (19)
Jaką tą mądrość mogą nam dać dziś tu i teraz trzej królowie? Nie szukajmy teraz w internecie i mądrych książkach, mamy pełną wolność kreowania swojego życia i intencji, jakie chcemy zasiewać. I dlatego pierwszy król ze Wschodu przynosi dar spokoju, a godność jego Akcepty Spokojny. Spokój płynie z akceptacji życia, takim jakim ono jest, jakim było i jakim może być. Pełna akceptacja przeszłości, jakakolwiek by nie była, dająca pogodę ducha by zrozumieć, że wszystko to co się zadziało było potrzebne byśmy byli tu i teraz stali się takimi jakimi jesteśmy -mądrzejszymi i bardziej współczującymi. To co było wcześniej to jak poprzednie szczeble w drabinie, gdybyśmy je odcięli moglibyśmy spaść. Nie znaczy to też by warto było celebrować to co już odeszło, bo wszelka przeszłość jest i będzie martwa. Ludzie, którzy żyją przeszłością odcinają się od wibrującego źródła życia. Dlatego warto robić porządki, żegnać się z pamiątkami, unikać sentymentalizmu. Ja nawet jestem w tej sprawie radykalnym, gdy widzę, że niegdyś bliscy mi ludzie nadają teraz na zupełnie innych falach na siłę nie podtrzymuję relacji. Jak coś nie płynie to nie płynie, co nie znaczy, że za chwilę na nowo nie popłynie. Spokój wymaga pustych przestrzeni na wszystkich poziomach, w kalendarzu, na biurku i w mieście. Dzisiejsze miasta bywają bardzo neurotyczne chcąc zastawić i zabudować każdy kawałek wolnej przestrzeni. Nawet taka moja ulubiona polanka pod blokiem teraz została w mgnieniu oka rozkopana bo nowych bloków w Warszawie nigdy nie dosyć. Ale zastawiając, zapełniając nieraz byle czym wszystkie wolne przestrzenie, tracimy coś ważnego. A pozytywnie rzecz ujmując, otwierając wolną przestrzeń, pozwalając odejść temu co już nam nie służy, stajemy się gotowi na cud Nowego i swobodny taniec jeszcze nieznanego.
Czas poznać drugiego króla – Loveliusza Kochającego, który przynosi nam dar miłości. Miłości która nie jest tylko chwilową namiętnością. Nie jest grzmiącą z ambony i łopoczącą na sztandarach ideą. Nie jest kreowaniem przywiązań ani obowiązkiem narzucanym sobie z głowy. Chodzi o miłość, która jest po prostu stanem istnienia, jest naszym sposobem bycia. Miłość, której podstawowy warunek zaistnienia to akceptacja siebie w pełni jakim się jest ze swoim cieniem i pokochanie siebie. Bo z pustego to jak wiemy i Salomon nie naleje. Miłość ta może zaistnieć między wszystkimi o ile mają na to otwartość. Ba, jej nie da się zarezerwować tylko dla jednej osoby, bo ona jest w naszej naturze, albo towarzyszy nam całodobowo i pod każdą szerokością geograficzną albo gdy ją zaczniemy tłamsić to ona się skurczy aż zniknie. Miłość, która jest jak kwiat wymagający świadomej pielęgnacji. I niech będzie błogosławiona miłość soczysta, czuła, ona zawsze napędzała i będzie napędzać świat.
joga sylwester (13)
I na koniec gdy przyjęliśmy dary dwóch pierwszych królów, czas na trzeciego – Radościosława Szczęśliwego i jego dar radości bezwarunkowej. Co ten trzeci brodacz z największym nominałem ma nam do powiedzenia? Ano tyle, co i Chrystus mówił, a z czego Kościół zrobił posępną parodię: „Radujcie się!”. Chodzi o ten błysk w oczach. Twoich. Moich. Oczach malców, którzy jeszcze nie zostali sformatowani przez walce cywilizowanej kultury. O świadome i swobodne uczestnictwo w radości tańca życia. O lekkość i wolność, która daje poczucie, że jesteśmy czymś więcej niż naszymi osobowościami i mądrymi umysłami. O dar beztroskiego traktowania życia jako fajnej zabawy i wewnętrzne uporządkowanie które pozwala nam zaangażować się z pełną empatię w tę kosmiczną imprezę. Wreszcie o dar dzielenia się radością, podnoszenia siebie i innych energetycznie ku górze, ku większej lekkości, spontaniczności, to, czego tak często doświadczamy wspólnie na jodze śmiechu.
Tego Wam, kochane, kochani życzę z całego serca na Trzech Króli i na Nowy Rok. Przyjmijcie od tych mędrców ze Wschodu dary spokoju, miłości i radości. Bo wszystko, co jest potrzebne już mamy w sobie, tylko potrzebujemy inspiracji by to wszystko się samo uruchomiło. To jest cud móc towarzyszyć ukochanej kobiecie w stanie błogosławionym i widzieć jak za drobnym impulsem ode mnie, Aneta sama tworzy coś tak pięknego, tak złożonego, jak całe dziecko, w pełni funkcjonalnego człowieka. „Skąd wiesz jak to robić?” – pytam się. „Nie wiem, ale najwyraźniej wiem” – odpowiada. I o to chodzi. Nie zawsze dostrzegamy swoje wewnętrzne światło ale nie znaczy to, że już nim nie jesteśmy. Bo te trzy dary i tych trzech mędrców masz już w sobie. To ty jesteś spokojem. To ty jesteś miłością. To ty jesteś radością.
foto: Jan Jałoszyński, Sylwester z Jogą Śmiechu, Tęczowa Dolina 2015/2016
joga sylwester (15)